czwartek, 3 marca 2011

DORSZ

Dorsz

Autorem artykułu jest Olsen



Dorsz, drapieżnik z rodziny dorszowatych - jedna z najpopularniejszych ryb Bałtyku i... naszych stołów. Poławiany przez rybaków i coraz chętniej przez wędkarzy.


Dorsz (Gadus morrhua) - odmiana bałtycka (Gadus morrhua callarias) zwany inaczej pomuchlą lub wątłuszem. Ryba z rodziny dorszowatych (zaliczamy do niej m.in. słodkowodnego miętusa). Dorsz ma duże znaczenie gospodarcze. Zamieszkuje wody Oceanów Atlantyckiego i Spokojnego oraz mórz północnej Europy.
Dorsz jest drapieżnikiem, jego głównym pożywieniem są ryby i bezkręgowce. Bardzo powszechny jest kanibalizm wśród dorszy - celują w tym zwłaszcza większe osobniki, które bardzo chętnie pożerają swoich kuzynów. W skutecznym zdobywaniu pożywienia pomaga dorszowi budowa ciała - wrzecionowata - która charakteryzuje dobrych i zwinnych pływaków. Duży, silnie zbudowany i uzębiony pysk pozwala bez trudu chwytać potencjalną zdobycz i praktycznie uniemożliwia jej ucieczkę. Dodatkowo dobrze rozwinięty wąsik na podbródku ułatwia przeczesywanie dna w poszukiwaniu i odnajdywaniu pokarmu.
Dorsz rośnie przez całe życie i potrafi osiągnąć nawet 1,5 metra. Żyje do 20 lat. Szybkość wzrostu zależy od temperatury wody i przede wszystkim od dostępności pokarmu. Jest rybą stadną i to też ułatwia mu polowanie na inne ryby. Ubarwiony bardzo różnie, od marmurkowego, przez oliwkowe do brązowo-białego. Linia boczna i brzuch są zwykle białe.
Dorsz jest rybą bardzo płodną, jeden osobnik składa do 9 mln ziaren ikry. Najlepsza temperatura wody podczas tarła to 5-7 stopni. Młode osobniki przebywają głównie na płytszych wodach, później wolą otwarte morze. Dorsz jest gatunkiem, który znosi różny stopień zasolenia wody. Są jednak wody w Bałtyku (np. Zatoka Botnicka), w których ze względu na zbyt niskie zasolenie dorsz praktycznie nie występuje.
Z punktu widzenia wędkarskiego dorsz jest rybą bardzo popularną. Połowy wędkarskie opierają się głównie na nim i na śledziu. Turystyczne wędkarstwo morskie rozwija się w dużym tempie. W ostatnich latach powstało wiele firm, które oferują połowy na wędkę z kutrów. Bardzo wielu wędkarzy z całego kraju przyjeżdża nad morze właśnie w tym celu. Najlepszymi przynętami są tzw. pilkery, które imitują nieduże ryby (śledzie, szproty lub tobiasze). Dodatkowo używa się przywieszek, najczęściej gumowych imitacji pijawek lub drobnych skorupiaków. Łowi się przeważnie na głębokości od 15 do 100 metrów, rzadko głębiej. Dobowy limit połowu dorsza to 7 szt., a jego wymiar ochronny wynosi 38cm.
Dorsz jest również wyśmienitą rybą kulinarną. Jego białe mięso jest ogólnie znanym przysmakiem. Doskonale nadaje się do smażenia i wędzenia.

---

Ryba Życia


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Płoć

Płoć

Autorem artykułu jest Olsen



Płoć - najpopularniejsza i najczęściej łowiona ryba naszych wód. Niemalże każdy wędkarz zaczynał od płotek - dość łatwych do złowienia. Duże osobniki to już jednak inna bajka - to trofeum nielicznych specjalistów.


Płoć (rutilus rutilus) jest rybą rozpowszechnioną prawie w całej Europie (z wyjątkiem rejonów leżących na południe od Alp) i jedną z najliczniej występujących w wodach stojących i wolno płynących. Od podobnej do niej wzdręgi płoć można łatwo odróżnić: ma ona płetwę grzbietową osadzoną przed przednim krańcem płetw brzusznych, czerwoną tęczówkę oka, płetwy brzuszne, odbytowa i ogonowa przyjmują natomiast barwy od żółtej do jasnoczerwonej. Otwór gębowy tej ryby jest niewielki, ustawiony końcowo, zęby gardłowe położone są w jednym rzędzie. W wodach zamkniętych, zawierających zbyt mało drapieżników płoć potrafi się nadmiernie rozmnożyć - nie rośnie wtedy i stanowi poważną konkurencję pokarmową dla innych, cenniejszych gatunków ryb. Dorasta zwykle do 30-40 cm długości, osiągając ciężar 0,5-2kg. Dożywa wieku 15 lat.

Niektóre płocie żerują w morzu, a trą się w wodach słodkich – jest to anadromiczna forma płoci występująca w Bałtyku. W zależności od termiki wody, rozród płoci następuje z końcem kwietnia lub początkiem maja. Samica składa ikrę na zatopionych roślinach lub korzeniach drzew. W starszych zbiornikach zaporowych, gdzie brak jest odpowiedniego substratu, potrafi składać jaja również na podłożu skalnym lub żwirowatym, przy brzegach. Samica, zależnie od wielkości osobniczej, może złożyć do kilkudziesięciu tysięcy różowych jaj o średnicy około 1 mm. W okresie tarła płoć zbiera się w duże stada i dlatego właśnie jej tarliska pokryte są całymi kobiercami ikry. Narybek płoci żywi się planktonem, ryby starsze larwami owadów, małymi mięczakami i owadami zbieranymi z powierzchni wody. Płoć żyje w stadach i żeruje gromadnie.

Dla sportu wędkarskiego płoć ma duże znaczenie - jest rybą wysoko cenioną we wszystkich konkursach i zawodach. Płoć daje się łowić prawie przez cały rok, nawet pod lodem. W chłodnych porach roku lepsze wyniki daje stosowanie przynęt pochodzenia zwierzęcego (larwy ochotek, robaczki, muchy), latem lepsze są przynęty roślinne (różnego rodzaju ciasta, kukurydza, konopie). Dobrze jest często zmieniać zarówno przynęty, jak i zanęty.

Krótko mówiąc płoć jest rybą, która "zmusiła" wędkarzy do eksperymentowania jak żaden inny gatunek. W wodach Europy Środkowej płoć, bardzo pospolita, nie jest uznawana za cenny gatunek. Natomiast na zachodzie i północnym zachodzie naszego kontynentu uważana jest za jedną z najbardziej cenionych ryb połowów sportowych, również pod lodem.

---

Ryba Życia


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 15 lutego 2011

OKOŃ

Autorem artykułu jest Olsen

Okoń nasz po-wsze-dni

Pasiak, garbus czyli okoń, chyba każdy z nas spotkał się z tą przepięknie wybarwioną rybą, chyba każdy zaczynał od niego przygodę ze spinningiem, chyba każdemu było dane poczuć siłę i charakter tej jakże popularnej zdobyczy.


Pasiak, garbus czyli okoń, chyba każdy z nas spotkał się z tą przepięknie wybarwioną rybą, chyba każdy zaczynał od niego przygodę ze spinningiem, chyba każdemu było dane poczuć siłę i charakter tej jakże popularnej zdobyczy. Okoń jest jedną z najpopularniejszych ryb w naszych wodach, więc zastanówmy się chwilę nad przyczynami tej popularności
Po pierwsze występuje prawie wszędzie od małych stawików prze glinianki, jeziora, zbiorniki zaporowe po rzeki i to zarówno te duże jak i małe ciurki. Dodatkowo adoptuje się do prawie każdego środowiska wodnego. Żyje zarówno w ciepłych zamulonych zbiornikach jak i w rwących górskich potokach z krystalicznie czystą i zimna wodą czy też w przybrzeżnej strefie morskiej ze słona wodą.
Po drugie możemy go łowić cały rok. Okoń nie ma okresu ochronnego i do tego dobrze żeruje o każdej porze. Wiosną, gdy inne drapieżniki są pod ochroną spinningiści uganiają się za okoniami, latem pada łupem wędkujących urlopowiczów a zimą, kiedy nie sposób dobrać się do innych ryb okoń świetnie bierze z pod lodu.
Po trzecie można go poławiać różnymi metodami. Okonie padają zdobyczą wędkujących metodą spławikową i gruntową, jak już pisałem łowi się go też na lodzie, ale najczęściej świadomie jest celem spinningistów.
O spinningu chciałbym trochę tutaj napisać. Zaryzykuje tutaj stwierdzenie, że okoń jest rybą dość łatwą do złowienia, ale tylko jeśli chodzi o osobniki małe i średnie dlatego też okoń dla niejednego adepta sztuki spinningowej bywa pierwszym samodzielnie złowiony trofeum.
Duże dorodne garbusy to już godny przeciwnik, którego trudno spotkać na swojej drodze a świadome i regularne łowienie sztuk w granicach 40 cm jest domeną naprawdę niewielu wędkarzy. Najbardziej skuteczną metodą na okonia jest boczny trok ale nie o tym chciałbym pisać.
Dobra teraz trochę o moich sposobach na okonia. Wstyd się przyznać, że choć wymądrzam się tu na jego temat to dość rzadko jest celem moich wypraw spinningowych. Głównie uganiam się za pasiakami wiosną kiedy inne drapieżniki są pod ochroną, często jest dla mnie przyłowem przy połowie szczupak czy sandacz . Tym nie mniej kilka pasiastych rybek już w życiu złowiłem, co pozwala mi podzielić się z Wami pewnymi spostrzeżeniami. Wydaje mi się, że jeżeli poszukujemy dużej sztuki (35cm i więcej) to możemy sobie odpuścić boczny trok. Tą metodą, przynajmniej ja nie złowiłem nigdy sztuki większej niż 30cm mimo iż próbowałem czasami przeciągać po dnie nieco większe od paprochów twistery. Dla mnie połów okoni to jigownie i to niekoniecznie małymi przynętami tzw paprochami wieszanymi na mikro główkach. Wędzisko jakiego należało by użyć powinni być raczej długie i delikatne ale ja nie trzymam się sztywno tej zasady i zamiast typowej okoniowej wklejanki łowię spinningiem o c.w. do 18g i akcji szczytowej. Do tego raczej niewielki kołowrotek z cienką plecionką lub żyłką. Na końcu linki obowiązkowo zakładam wolfram gdyż trzeba się liczyć z możliwością ataku szczupaka.
Dla mnie przynętą nr1 na okonie jest guma. Najczęściej używam kopyt i twisterów wielkości 5-7 cm zbrojonych na główkach o gramaturze od 4 do 7g w zależności od głębokości łowiska. Ta wielkość przynęty gwarantuje nam że nie będzie jej atakować okoniowi młodzież bo przecież nie chcemy kuć małych okonków ale naszym celem są większe osobniki tego walecznego gatunku .Gumy prowadzę skokami po dnie trzymając wędkę uniesioną do góry. Bardzo ważnym jest aby mieć ciągły kontakt z przynętą dlatego podbijam ją z nadgarstka po czym podczas opadania bardzo wolno kręcę kołowrotkiem. Zapobiega to wybrzuszaniu się linki, przez co lepiej czujemy branie na kiju. Takie powolne zwijanie podczas opadu ma jeszcze jedną zaletę a mianowicie spowalnia ten opad dając czas rybie na podpłynięcie i zainteresowanie się przynętą. Gdy przynęta opadnie na dno można ją podbijać od razu bądź też przeciągnąć jednym lub dwoma obrotami kołowrotka po dnie zbiornika. Wzburzany podczas takiego przeciągania obłok z osadów dennych może też sprowokować pasiaka do ataku na naszą przynętę. Jeszcze słowo o zbrojeniu gum w główki jigowe. Jako że okoń płynie za swoją ofiarą i atakuje ją do tyłu staram się zbroić gumy w nieco większe haki tak aby kolanko znajdowało się nie w korpusie gumy ale na wysokości mniej więcej 1/3 ogonka. Takie zbrojenie powoduje że łatwiej nam jest zaciąć ryby, szczególnie te, które tylko podgryzają przynętę Brania możemy się spodziewać w zasadzie w każdej chwili, podczas opadania gumy i podnoszenia jej do góry gdy okoniowi upatrzona zdobycz ucieka z przed nosa.
Hol okonia może nam dostarczyć dużych emocji ponieważ ryba ta jest niezwykle silna i waleczna a z kilogramową sztuką będziemy mieli na pewno więcej roboty niż z przedstawicielami innych drapieżnych gatunków tej wielkości.
Okoń to ryba stadna w stadzie żyje i poluje. Wiele razy się o tym przekonałem, gdy łowiąc jednego pasiaka posyłałem przynętę w to samo miejsce i po chwili meldował się drugi a czasem trzeci i więcej. Pamiętam jak 10 lat temu nad jeziorem Plusznym zlokalizowałem stado okoni to po zacięciu jednego dziesiątki innych wyrywały mu gumę z pyska podczas holu a że woda była tam bardzo przejrzysta mogłem to wszystko obserwować z łodzi.
Tak więc moja rada jeżeli złowisz jedną sztukę to poluj w pobliżu bo jest szansa że natkniesz się na następną. Duży okoń to już jednak samotnik, ma swój teren który patroluje więc jeśli złowimy życiową sztukę to raczej nie oczekujmy że obok będzie stał drugi takich samych rozmiarów.
Gdzie szukać okoni? Chciało by się powiedzieć że wszędzie bo prawie w każdej części zbiornika możemy się na niego natknąć. Tak prawdę mówiąc to wytypować miejsce przebywania okoni każdy musi sobie sam bo według mnie nic tak nie cieszy wędkarza jak rozpracowanie łowiska i zdobywanie doświadczeń na kolejnych wyprawach. Z moich obserwacji wynika i nie będę tu pewnie odkrywczy że okoń lubi się zapuszczać na blaty na których przebywa drobnica ale jeszcze częściej możemy go spotkać na spadach które prowadzą z tych blatów na głęboką wodę.
Tytuł tego artykułu jest dwuznaczny, bo choć okoń jest tak powszedni że może go łowić każdy i wszędzie to dużych przedstawicieli tego gatunku z roku na rok drastycznie ubywa z naszych wód. Wynika to poniekąd z jego popularności i powolnego wzrostu. Okoń rosną bardzo wolno i dopiero w 7-8 roku życie osiągają długość 25cm. Często popularne garbusy nie są w stanie dorosnąć do tego wymiaru gdyż kończą żywot wywleczone z wody na bocznym troku. Pamiętajmy że jeśli chcemy mieć możliwość zmierzenia się z dużym okoniem musi on mieć szanse dorośnięcia do odpowiednich rozmiarów. Darujmy więc życie małym okonkom, aby mogły podrosnąć i cieszyć nas emocjonującym holem dużej sztuki. Swego czasu była też przeprowadzona krucjata przeciwko okoniowi przez "poprawiaczy natury". Pamiętam jak dziś te brednie powtarzane przez starych wędkarzy, że okoń to szkodnik bo wyjada ikrę i narybek innych gatunków, pamiętam te nerwy wędkarzy spławikowych i gruntowych, że to zmora bo połyka głęboko robaka i nie dopuszcza innych ryb(czytaj większych). Dziś mam swoje zdanie na ten temat, że największym szkodnikiem jest ten kto chce interweniować w naturę i to w taki głupi sposób. Obawiam się że wielkie stada pięknych garbusów które niegdyś pływały w naszych wodach nie szybko się w nich odrodzą więc szczególnie my wędkarze powinniśmy zadbać o okonia abyśmy mogli łowić dorodne okazy "po wsze dni"

Ryba Życia

---

Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org.

wtorek, 8 lutego 2011

Szczupak

Szczupak - Kaczodzioby Drapieżnik

Autorem artykułu jest Olsen



Najpopularniejszy drapieżnik naszych wód. Postrach podwodnych głębin. Legenda wędkarskich opowieści. Ulubiony cel wędkarskich wypraw. Szczupak.

Szczupak jest najbardziej znaną drapieżną rybą śródlądową. Głowa z szeroko rozwieralnym pyskiem, uzbrojonym w silne, uzębione szczęki, przypomina łeb krokodyla. Zęby, wymieniające się od czasu do czasu, skierowane są do wewnątrz, co zapobiega wymknięciu się ofiary z pyska drapieżnika. Szybkie skoki do ofiary ułatwia atakującemu szczupakowi tylne osadzenie płetwy grzbietowej. Zielone ubarwienie ciała, z żółtymi plamami, pozwala maskować się wśród roślinności podwodnej, gdzie szczupak znajduje zarówno kryjówkę, jak i dostateczną ilość pożywienia. Młode drapieżniki są szczuplejsze i jaskrawiej ubarwione. Z wiekiem ciało ich staje się bardziej krępe, zwłaszcza u samic. Szczupaka spotyka się nie tylko w wodach słodkich, ale także w zatokowych wodach przybrzeżnych Europy (z wyjątkiem rejonów południowych), w rzekach wpadających do Morza Aralskiego i w wodach śródlądowych Ameryki Północnej. Bytuje przeważnie samotnie i prowadzi osiadły tryb życia. Zamieszkuje przede wszystkim wody wolno płynące lub stojące. Bardzo rzadko podejmuje dalsze wędrówki ze swego stałego stanowiska. Przeciętnie osiąga długość 1 m i ciężar 10-15 kg, ale nieraz, na przykład na Syberii, jego ciężar dochodzi do 65 kg. Wzrost szczupaka jest bardzo szybki; większe sztuki osiągają w ciągu roku duże przyrosty wagowe, przy czym szybciej rosną i dłużej żyją samice. Okres rozrodu przypada na przedwiośnie i wczesną wiosnę, od lutego do kwietnia, w zależności od temperatury wody. Samica składa od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy ziarn ikry (zależnie od wielkości osobniczej) na zalanej roślinności, zawsze tuż przy brzegu. Do intensywnych połowów wędkarskich nie wystarcza samozarybienie szczupakiem z tarła naturalnego; dlatego więc wody takie zarybia się dodatkowo wylęgiem lub kilkutygodniowym narybkiem szczupaka (długości 5-8 cm) z ośrodków zarybieniowych. Jeśli rzekę, w której występuje szczupak, przegrodzi się zaporą, pogłowie szczupaka w nowo powstałym zbiorniku gwałtownie wzrasta. Dzieje się tak dzięki wspaniałym warunkom dla naturalnego tarła i wzrostu narybku, jakimi odznaczają się świeżo zalane łąki i pola. Po kilku latach, gdy zalana roślinność zgnije bądź zostanie zamulona przez wahania wody w zbiorniku, pogłowie szczupaka zdecydowanie zmaleje. Szczupak jako ryba bardzo szybko rosnąca jest chętnie wprowadzany do wód, w których przedtem nie występował. Aklimatyzowano go na przykład w Hiszpanii, gdzie uzyskuje doskonałe przyrosty. Szczupak zaczyna pobierać pokarm w bardzo szybkim czasie po wykluciu się z jaja. Najpierw żywi się planktonem, później wylęgiem i narybkiem różnych ryb, nie gardząc własnym gatunkiem. Tam, gdzie wespół ze szczupakiem występują płoć i okoń, te ostatnie dwa gatunki mają największy udział w pokarmie tego drapieżnika (50-70 %). Zbadano, że na 1 kg przyrostu wagi ciała szczupak zjada 4- 6 kg małych, w większości mało cennych gatunków ryb. Żerować nie przestaje również w zimie, wtedy jednak w pokarmie przeważają ryby cenniejszych gatunków. W rzekach i jeziorach zamieszkałych przez ryby łososiowate szczupak nie jest pożądanym gatunkiem, może bowiem wyniszczyć duże ilości pstrąga czy palii. Często drapieżnik ten porywa się na zdobycz niewiele od niego mniejszą; znajdowano nieraz dwa szczupaki tej samej wielkości, z których jeden usiłował pożreć drugiego. Omawiany gatunek daje wędkarzom wiele możliwości atrakcyjnych połowów. Najlepszą porą wędkowania są ranne godziny w chłodne, jesienne dni. O tej porze roku zaczynają się wytwarzać u szczupaków nowe produkty płciowe, pobudzając ryby, zwłaszcza samice, do intensywnego żerowania. W Kanadzie, USA, Finlandii i kilku innych krajach praktykowane są zimowe połowy szczupaków spod zamarzniętej powierzchni dużych rzek i jezior, zwłaszcza w słoneczne, mroźne dni. Za najbardziej sportową metodę połowu uznawane jest spinningowanie. Jest to bowiem wędkowanie czynne: nie czeka się na szczupaka w miejscu, lecz szuka go na różnych stanowiskach. Używa się tu dobrej jakości solidnego wędziska, kołowrotka o nieruchomej szpuli z dostatecznym zapasem żyłki, zakończonej zwykle metalowym przyponem. Najpopularniejsze przynęty spinningowe na szczupaki to błystki obrotowe, woblery a także wszelkiego rodzaju przynęty gumowe.

---

Ryba Życia


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 6 lutego 2011

Wyprawa Podlaski 2008 II cz.











Wyprawa wędkarska Podlaski 2008 – II cz.

... no i stwierdziłem fakty, które dały się przewidzieć:
z pomostu nie można łowić – w jeziorze przy brzegu (mniej wiecej 10 do 15 m) jest pas zarośnięty podwodnymi roślinami, poza tym wokół całego jeziora są szuwary o szerokości nawet do 100 m.
Nazajutrz postanowiłem więc zrobić rekonesans całego jeziora za pomocą echosondy.
Kilka zdjęć jeziora:




Widok w kierunku na Litwę, z przodu ławeczka na pomoście




Wszędzie przy brzegu szuwary i szuwary...





Widok z jeziora na pomost i wiatę













Przejażdżka po jeziorze zajęła mi caly dzień, trochę nawet spinningowałem, wynikiem tego było kilka szczupaczków w przedziale 55 do 60 cm, widać, ze ktoś zarybia te wody, przede wszystkim jednak stwierdziłem, ze jezioro jest dosyć głębokie, 10 metrów od brzegu głębokość jest juz 7 do 8 m, tu kończy się roślinność podwodna, dalej to juz równomiernie pobłębiajaca sie niecka, najgłębsze miejsce to 23 m w południowej części jeziora, co do ryb, to pokazywały się najwięcej na pograniczu roślinności podwodnej, na środku jeziora całkowite bezrybie, tylko w najbłębszych partiach jeziora sonda pokazywała nieliczne stadka sielaw.
W podwieczór wybraliśmy się z żoną na przechadzkę do pobliskich lasów, przeszliśmy także na litewską stronę (Litwa należy do Shengen więc żaden problem), nazbieraliśmy co nieco grzybów na śniadanie. Okolica bardzo urokliwa a co najważniejsze, to spokój i cisza i całkowite bezludzie.

Kilka zdjęć z okolicy:

Dróżka do jeziora





Graniczna przesieka i słup graniczny




Słup graniczny nad jeziorem



Nadrzewna kapliczka w litewskim lesie




















Koniec cz.II
cdn.

środa, 2 lutego 2011

Uwalniacz przynęt spinningowych

Uwalniacz przynęt spinningowych

Autorem artykułu jest Olsen



Uwalniacz przynęt spinningowych. Nie wyobrażam sobie nie mieć go ze sobą podczas wypadów spinningowych. Uratował tyle moich ulubionych przynę, że będę mu wdzięczny do końca swoich wędkarskich dni.

Świetna miejscówka, woda wlecze się nie dając poznać, co ukrywa na dnie. Puszczam wobler pod pas trzcin, czuję, że schodzi głębiej, czuję jego tyrkanie na szczytówce. Nagle jest, zacinam, wędką gnie się w parabolę i….kolejny zaczep. Wabik z serii Executor, w kolorze płoci, został na dnie, kilkanaście złotych polskich również. Tego dnia zerwałem jeszcze kilka Meppsów, straty oceniam na kilkadziesiąt złotych – a przecież mogło do tego nie dojść, gdybym odpowiednio wcześniej wyposażył się w uwalniacz. Następnego dnia bez cienia zastanowienia zamawiam gadżet ze strony importera.
Chciałbym Wam po krótce przedstawić jak to ustrojstwo się prezentuje, w jaki sposób z niego korzystać oraz czego się ustrzegać by wykorzystać jego efektywność w 100%. Zaczynamy od początku. Na rynku na dzień dzisiejszy tylko dwa uwalniacze cieszą się sporym powodzeniem – polski Grom oraz kanadyjski Snagaway . Różnią się innym patentem na uwalnianie przynęty. Grom łapie tylko za krętlik, Snagaway również za wabiki. Mnie do gustu przypadł ten drugi, i to ten chciałem Wam zaprezentować. Zestaw składa się z linki o długości 20 metrów, plastikowej obudowy i szpuli oraz metalowego uwalniacza.
Linkę nawijamy na plastikową szpulę, zabezpieczając odpowiednim węzłem. Szczególnie łowiący z łodzi na głębokich zbiornikach powinni zadbać o to by żyłka była przywiązana do szpuli. Łowiący na rzekach mogą sobie ten zabieg darować.Węzeł łączący element metalowy z linką musi być odpowiednio wytrzymały. Proponuję zastosować popularny węzeł spinningowy 3 końce. Trzyma mocno i pewnie. Element metalowy składa się z dwóch części – gniazda oraz zapadki, pełniącej rolę chwytaka.
Podczas montowania linki na zapadce zwróćcie uwagę by nie przechodziła ona pod gniazdem tylko opierała się na jego krawędziach, w innym przypadku uwalniacz nie będzie mógł zacisnąć się na przynęcie (przy pierwszym montażu strzeliłem taką gafę, jakież było moje zdziwienie dlaczego uwalniacz nie łapie wabika). Nacięcie w kształcie litery U służy do przewlekania żyłki, po to, by znalazła się ona w środku gniazda, dzięki temu możemy zsunąć uwalniacz do miejsca zaczepu. Kąt padania kija to tafli wody około 70-ciu stopni. Czym mniejszy ten kąt tym trudniej będzie uwalniaczowi zsunąć się w dół. Nie bez znaczenia jest również odległość, uwalniacz traci na swojej efektywności w miarę zwiększania się dystansu między wędkarzem a zaczepionym wabikiem. Do 5 metrów odległości, przynęty można uwolnić bez większych problemów, powyżej tej odległości pojawiają się problemy z zsunięciem się uwalniacza po żyłce, zwiększa się kąt między żyłką a wędką, występują większe siły tarcia na żyłce oraz opór wody. Wędkując z łodzi na zbiornikach problem jest jakby ominięty, zawsze możemy podpłynąć pod miejsce zaczepu i spuścić uwalniacz w dół. Na rzekach lub zbiornikach gdzie wędkujemy z brzegu efektywność uwalniacza jest już ograniczona, mimo to nie przekreśla to jego zastosowania w moim wędkowaniu. Zawsze mam go w plecaku i prawie zawsze, choć raz ląduje w wodzie. Jako ciekawostkę dodam, że udało mi się kiedyś odczepić przynętę z …drzewa. Podrzucając woblera pod linię brzegową niefortunnie trafiłem w gałęzie, pozostało rwać lub spróbować zastosować uwalniacz. Trochę podskoków i ciętego języka pod nosem przyniosło skutek, wobler wrócił bez większych uszkodzeń do pudełka. Błędnym jest myślenie, że uwalniacze niszczą przynęty – mnie nie zdarzyło się by w sposób drastyczny naruszyć korpus czy lakier woblera. W przypadku przynęt gumowych uwalniacz może je uszkodzić wtedy, kiedy złapie za wabika, przy złapaniu krętlika - gumę wyciągniemy bez naruszonego korpusu. Z obrotówkami jest podobnie, może dojść do wykrzywienia drutu, na którym jest montowana paletka jednakże w przypadku złapania za krętlik obrotówka jest nienaruszona. Po stokroć wolę odzyskać naruszoną gumę lub wirówkę czy nawet zniszczoną doszczętnie jakąkolwiek przynętę niż zostawiać „złom” w wodzie. Dla przykładu, dany odcinek rzeki odwiedza miesięcznie 100-tu spinningistów, niech każdy z nich zerwie w tym czasie tylko jedną przynętę – zobaczcie ile dziadostwa zostawiamy. O kasie nie wspominając.
Kiedyś stosowałem przypony o mniejszej wytrzymałości niż wytrzymałość linki głównej (jak rwać to przypon lub węzeł). Miałem kilka takich przypadków, że pękał przypon podczas szarpania się z uwalniaczem (uwalniacz łapał wtedy tylko za krętlik). Proponuję stosowanie przyponów o wytrzymałości 7 lub 10 kg , wówczas jest pewność że wabik złapany za krętlik będzie pewnie wyciągnięty na powierzchnię.
To tyle, co chciałbym Wam zaprezentować. W internecie znajdziecie sprzedawcę na Polskę tego wynalazku, produkt oryginalnie zapakowany importowany z USA. Cena nie odstrasza, w moim przypadku zwrócił się podczas jednego wypadu. Nie wyobrażam sobie nie mieć go ze sobą podczas wypadów spinningowych. Człowiek się przyzwyczaja tak samo jak do okularów polaryzacyjnych – to po prostu trzeba mieć w swoim arsenale.

---

Ryba Życia


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 30 stycznia 2011

Podbierak

Wędkarstwo - Podbierak

Sposób oraz technika holu i lądowania ryb w podbieraku. Po długo letnich doświadczeniach pragnę podzielić się z wami jak skutecznie lądować zdobycz w odbieraku. Nie ma nic gorszego dla wędkarza jak utrata ryby w końcowej fazie co może doprowadzić nerwowych do połamania kija.

Sposób oraz technika holu i lądowania ryb w podbieraku .



Po długo letnich doświadczeniach pragnę podzielić się z wami jak skutecznie lądować zdobycz w odbieraku.Nie ma nic gorszego dla wędkarza jak utrata ryby w końcowej fazie co może doprowadzić nerwowych do połamania kija.



A więc: Ta faza wędkastwa wymaga szczególnej uwagi i opanowania umiejętności wędkarskich, ponieważ decyduje o doprowadzeniu sukcesu do końca, głównie w przypadkach zacięcia większych okazów ryb. Zachowując spokój kontrolujemy nieustannie napięcie żyłki, nie dopuszczając do zbędnego luzowania i zwisów co z reguły powoduje wypięcie się ryby.

Ryby małe i średniej wielkości, po pierwszej fazie holu wodzie lądujemy zdecydowanym ruchem na brzeg, po wyjęciu z wody, transportując w powietrzu, jeżeli wytrzymałość sprzętu wędkarskiego na to pozwala (ponowne zetknięcie się ryby z powierzchnią wody może spowodować jej wypięcie się oraz hałas płoszący w pobliżu ryby.



Ryby większe i średniej wielkości przy stosowaniu sprzętu lekkiego ( delikatnego) wymagają umiejętnego manewrowania wędziskiem i hamulcem kołowrotka nie dopuszczając ryby do roślinności podwodnej. Wykorzystując sprężystość i elastyczność wędziska (nie wolno dopuszczać do położenia wędziska w pozycji tworzącej z żyłką linię prostą) pierwszą fazę holu prowadzimy w większej wodzie, dopiero po osłabnięciu ryby podprowadzamy ją w górne partie wody, pod powierzchnię, bliżej stanowiska wędkarskiego (ale nie za blisko).



Przytrzymując tak wyczerpaną rybę (żyłka napięta) zanurzamy podbierak głębiej w wodzie i po osiągnięciu jak najdalszego położenia unosimy go pod powierzchnię wody, dopiero wtedy naprowadzamy rybę wędziskiem nad otwór matni podbieraka, po czym płynnym ruchem wyjmujemy podbierak z rybą z wody na brzeg lub do łodzi.



W wodach bieżących podbierak zanurzamy poprzecznie do nurtu w taki sposób aby siatkę podbieraka prąd wody mógł łatwo rozprostować i po odpowiednim manewrze wędziskiem , prąd wody wprowadza rybę ogonem do matni podbieraka. W zależności od metody wędkowania podbierak powinien posiadać odpowiedniej długości uchwyt (trzonek), mocny ale lekki, co umożliwia dalszy zasięg i eliminuje konieczność doprowadzenia ryby w bezpośrednie sąsiedztwo stanowiska wędkarza, która widząc niebezpieczeństwo ponawia atak resztkami sił.



Poprawna technika lądowania większych ryb po wprowadzeniu ich do siatki podbieraka polega na zamknięciu matni przez wykonanie ruchu podbierakiem do siebie i ciągnięciu po powierzchni wody do brzegu lub łodzi, a następnie wyjęciu z wody płynnym ruchem. W przypadku zacięcia wyjątkowego dużego okazu, co z reguły zdarza się bardzo rzadko i w sytuacji najmniej oczekiwanej, bez przygotowania psychicznego, należy zachować spokój, unikać chaotycznych manewrów i nie zwijać siłą żyłki tuż po zacięciu ryby, lecz włączyć zapadkę uruchamiając hamulec kołowrotka. Ryba odpływając na hamulcu (prawidłowo wyregulowanym ) stopniowo traci siły. Gdy ryba stawia wyjątkowo duży opór, nie należy również nawijać żyłki siłą na kołowrotek z uwagi na jej skręcenie się, powodujące znaczne osłabienie (zmniejszenie wytrzymałości). W takich momentach bardzo duże naprężenie żyłki powoduje raptowne otwieranie się kabłąka kołowrotka czym nie należy się denerwować.



Prawidłowe manewrowanie wędziskiem i hamulcem kołowrotka nie może pozwolić rybie zbliżyć się do podwodnej roślinności i zarośli oraz na odpoczynek przy dnie. W czasie tak zwanego murowania niepokoimy zdobycz przez stosowanie pompowania , tj. Podnoszenia szczytówki wędziska i raptownego jej opuszczania, zwijając błyskawicznie w tym momencie żyłkę na kołowrotek, nie dopuszczając do zwisów żyłki (żyłka cały czas napięta). Powtarzające się sytuacje ucieczki i holu ryby prowadzą do jej całkowitego wyczerpania, a cierpliwość i spokój wędkarza będzie nagrodzona sukcesem.



Oznakom wyczerpania ryby w walce w końcowej fazie holu jest położenie się jej na boku.



Jest to sygnałem do zakończenia holu w wodzie i przystąpienia do lądowania jej przy pomocy podbieraka o bardzo dużych rozmiarach . Przy braku odpowiedniego wyposażenia do lądowania, pozostaje tzw. wyślizg zdobyczy, który mino korzystnych warunków ukształtowania linii brzegowej często kończy się porażką nie przewidującego wędkarza.



Myślę że przybliżyłem nieco zasad holu i lądowania ryb.



Życzę sobie oraz wam jak najmniej porażek wiele wrażeń oraz dobrego nastroju po zakończonych połowach.

--
Stopka

Złota Rybka Internetowy sklep wędkarski

Artykuł pochodzi z serwisu artykuly.com.pl

Przynęty wędkarskie

Corona-Fishing dołączyła do gamy swoich produktów absolutną nowość na polskim rynku akcesoriów wędkarskich. Przynęty każdego rodzaju wszystkie wykonane ręcznie przez mistrzów w swoim fachu znajdziesz tylko na www.corona-fishing.pl.
By móc łapać tylko te wyjątkowe, najdorodniejsze okazy z jezior, rzek, mórz i oceanów należy wyposażyć się w odpowiedni, profesjonalny sprzęt, który nam to umożliwi. Dzięki Corona-Fishing nie trzeba daleko szukać. Każdy wędkarz - czy to stary wyga, czy początkujący amator - znajdzie tam najwyższej jakości, ręcznie wykonany asortyment.

Wędkarze doskonale wiedzą, że o tym czy przynęta jest skuteczna świadczy bardzo wiele czynników. Między innymi: jej kolor, waga, użyty materiał, połysk, faktura, ruchliwość, kształt, grubość, a nawet rozmieszczenie otworów i kotwic. Niemal każdy gatunek ryb, łapie się przecież w inny sposób. Dlatego nie można z kolei dać się złowić na oferowane przez najprzeróżniejsze sklepy tzw. "Super Przynęty", ponieważ zaprzecza to idei indywidualizmu, wyjątkowości każdego połowu. Masowo, a nie ręcznie, wykonywane przynęty charakteryzuje głównie to, że ładnie błyszczą, przy czym ich funkcjonalność - czyli rzecz najistotniejsza - pozostawia bardzo wiele do życzenia.

Właśnie dlatego sekretem wędkarzy na całym świecie jest słowo "indywidualny". Wiedzą oni, że do najskuteczniejszych należą woblery przygotowane w unikatowy sposób. Dlatego produkty Corona-Fishing, będące owocem pasji oraz gromadzonej od pokoleń wiedzy o upodobaniach ryb, cieszą się taką popularnością. W ofercie dostępnych jest aż 250 rodzajów ręcznie wykonanych przynęt. To sprawia, że woblery Corony-Fishing są najczęściej wybierane… przez ryby.

www.corona-fishing.pl

PRODUKTY C-F:
- ręcznie wykonane woblery, cykady, wahadłówki, przynęty boleniowe, przynęty trociowe, obrotówki klepanki, błystki obrotowe, jigi, koguty; - wędki, wędki podlodowe; - akcesoria wędkarskie; - odzież wędkarska itd.

Corona-Fishing
ul. Międzyborska 17 lok 63
04-041 Warszawa Czynne od Pn.-Pt.: 10.00-16.00
telefon: 022 813 75 46
mobile: 605 144 081

Corona-Fishing - wędkarstwo dla wielu z nas to nie tylko hobby, czy miłe spędzanie wolnego czasu, ale ogromna i nieustannie rozwijana pasja. Pielęgnujemy ją przez wiele lat, a niekiedy przez całe życie, poświęcając własną energię, a czerpiąc w zamian przyjemność, którą nam daje. Corona-Fishing jest organizacją powstałą właśnie z takiej pasji. Staramy się prowadzić działalność skierowaną do ludzi podobnych do nas. Nasze założenia zostały oparte o kilka podstawowych zasad, wyłonionych z dwóch istotnych obszarów. Pierwszy to wędkarstwo - nasza pasja i miłość. Drugi to determinacja w krzewieniu najwspanialszego hobby. Celem naszym jest dotarcie do wędkarzy - pasjonatów, ludzi poświęcających swój czas dla wody, dzikiej przyrody i radości płynącej z doświadczeń budowanych z wiedzy o podwodnym świecie. Zależy nam na przekazaniu wędkarskiej "iskry", kropli zimnego górskiego potoku i dreszczy, które budzą w nas instynkt łowcy wtedy, gdy w krystalicznie czystej rzece obserwujemy pięknego, starego pstrąga. Corona-Fishing prowadzi swoje działania w sposób zgodny z najwyższymi standardami rzetelności i etyki. Staramy się aby nasza działalność stała się partnerskim układem, pozwalającym wytworzyć najwyższy poziom współpracy. Jesteśmy otwarci na prowadzenie dialogu, aby wspólnie rozwijać nasze doświadczenia i móc przedstawić najwyższej jakości rozwiązania i produkty.

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Boleń

Jak łowić bolenie? Wskazówki dla wędkarzy

Autorem artykułu jest henrykprzedstawiciel



Boleń to wyjątkowa ryba.Równie drapieżna, co przebiegła i ostrożna.Niezwykle trudno ją złowić. Od początku przygody ze spinningiem to właśnie ten drapieżnik sprawiał mi najwięcej kłopotów.

Najważniejsze cechy Bolenia.

Superdrapieżnik

Boleń (Aspius aspius) należy do rodziny karpiowatych. Zamieszkuje zalewiska mórz: Północnego, Bałtyckiego, Czarnego i Kaspijskiego.

Żyje głównie w większych nizinnych i podgórskich rzekach. Spotyka się go również w zbiornikach zaporowych, przepływowych jeziorach, a nawet w przybrzeżnych strefach mórz. Choć z ichtiologicznego punktu widzenia bliskimi krewniakami bolenia są m.in.: płotki, krąpie, jazie i klenie, rapa zupełnie się od nich różni.

Jest jedynym typowym drapieżnikiem wśród ryb karpiowatych. I to jakim drapieżnikiem!

Przy boleniu żadne żywe stworzenie nie może czuć się bezpieczne – rapy atakują nie tylko ryby, ale także żaby, pisklęta ptaków, a nawet niewielkie gryzonie! Natura doskonale przystosowała je do drapieżnego trybu życia.

Torpeda

Przede wszystkim wyposażyła je w smukłe, torpedowate ciało pokryte drobnymi, srebrzystymi łuskami. To dzięki niemu boleń jest szybki jak błyskawica. Z lekkością porusza się w największym nurcie. Jest bardzo sprawny. W sprzyjających warunkach boleń może osiągnąć metr i ważyć 10 kg. Najczęściej jednak spotyka się osobniki o 50-70 cm długości i wadze 1,5-3 kg.

Olbrzymi pysk

Bolenie mają ogromny pysk. Jego przecięcie sięga aż pod oko! Dolna szczęka zakończona jest wyrostkiem, który chowa się we wcięciu górnej szczęki. Boleń ma tzw. górny pysk, co oznacza, że dolna warga jest dłuższa od górnej. To dzięki niemu rapy są doskonale przystosowane do pobierania pokarmu z powierzchniowych warstw wody. Dorosłe ryby mają za głową niewielki garbik.

Dieta mięsna

Bolenie od narodzin żywią się niemal wyłącznie mięsem. Po wykluciu polują na maleńkie owady, skorupiaki oraz na narybek innych ryb.

Łupem większych osobników padają najczęściej ukleje, choć rapy nie gardzą też płotkami, krąpikami, okoniami, ciernikami, kiełbiami itp.

Siła

Mięsna dieta drapieżników sprawia, że są bardzo silne i wytrzymałe – całymi dniami mogą uganiać się za zwinnymi uklejkami. Atakują z niezwykłą lekkością i agresją. I wcale się przy tym nie kryją! Uderzają z wielką furią tuż przy powierzchni, wzbijając fontanny wody. Przerażone ukleje często wyskakują na brzeg!

Szybki wzrost

Bolenie odbywają tarło w marcu lub w kwietniu. Ikrę składają na twardym (żwirowatym, kamienistym, rzadziej piaszczystym) dnie, w miejscach o spowolnionym przepływie wody. Narybek wykluwa się z jajeczek po 10-15 dobach i od razu żeruje. Dlatego też bolenie bardzo szybko rosną. Roczna rapa może ważyć już ćwierć kilograma! Bolenie osiągają dojrzałość płciową w wieku 4 lat. Mają wtedy długość 30-35 cm. Ryby 6-letnie mierzą już 50 cm. Dożywają zazwyczaj 12 lat.

Jak widać, bolenie są urodzonymi drapieżnikami. Natura przystosowała je idealnie do niezwykle aktywnego, wręcz awanturniczego trybu życia. To najbardziej zawadiackie ryby, jakie znam. Szczupaki i sandacze są przy nich spokojnymi rybeńkami. Bolenie są po prostu niezwykłe!

---

Po więcej wskazówek na temat łowienia Boleni zapraszam tutaj:http://bolen.xt.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wyprawa Podlaski 2008 I cz.

Wyprawa wędkarska Podlaski 2008 - I

Jestem Polakiem mieszkającym w Czechach, całkiem blisko granicy z Polską (25 km od Cieszyna). Moja rodzina mieszka tu na Zaolziu od zawsze, jesteśmy bowiem ludnościa autochtoniczną.
Jako całkiem zwykły i przeciętny wędkarz postanowiłem wyjechać wraz z żoną do Polski na ryby. Mam to ogromne szczęście, że moja żona chętnie ze mną jeździ na ryby i zapewnia mi podczas wędkowania pełny serwis łącznie z podaniem rano kawy na pomost. Byłem już kilka razy wędkować w Polsce, te wyprawy miały jednak pewne mankamenty, więc tym razem postanowiłem, że wyprawa musi spełniać kilka podstawowych warunków:
- czas wyprawy – 2 tygodnie
- miejsce musi być na uboczu, bez zgiełku i hałasu – warunek podstawowy
- z założenia miejsce wędkowania miało być jeziorem, do dyspozycji miała być łódź wiosłowa, odległość kwatery od jeziora max 100 m,
- kwatera powinna spełniać podstawowe warunki sanitarno higieniczne i możliwość przygotowywania własnych posiłków
- zawartość gatunkowa i gabaryty ryb w jeziorze nie grają roli
- odległość łowiska nie gra roli
- w bliskiej okolicy powinny być lasy, najlepiej grzybne.

Jak znaleźć takie miejsce?
Ja spróbowałem za pomocy internetowej mapy – założyłem, że odosobnione miejsce najprawdopodobniej będzie kdzieś w poblizu północnej lub wschodniej granicy Polski. Posuwając się po granicy od Bałtyku na wschód natrafiłem w samym prawym górnym rogu Polski na jezioro Bałędź. W wyszukiwarce znalazłem jedyną kwaterę na jeziorze, wg opisu spełniała warunki. Później już tylko telefoniczne zamówienie, termin był jasny od początku – po doświadczeniach z wcześniejszych wypraw – byle nie przez wakacje a więc pierwsze dwa tygodnie we wrześniu.
Nadszedł czas wyjazdu i próba naładowania ekwipunku do naszego samochodziku, który ma pojemność bagaznika 220 l. Kiedy porównałem na oko stertę ekwipunku nie z bagaznikiem, ale z całym samochodem, to nie mogłem się zdecydować, który jest większy. Na szczęście nasz samochód ma możliwość wyjęcia tylnych siedzeń i po pewnej redukcji ekwipunku jakoś wszystko załadowaliśmy i wyruszyliśmy w drogę. Byl piątek 8.00 rano. Trasa układała się niemal po linii prostej a więc:
Przejście graniczne Český Těšín – Cieszyn – Bielsko-Biała – Aglomeracja Katowicka – Częstochowa (korki) – Tomaszów Mazowiecki – objazd pod Warszawą przez Rawę Mazowiecką – Grójec – Górę Kalwarię (tu przejazd przez Wisłę) – Mińsk Mazowiecki (korki) – Łochów (korki) - Brok – przejazd przez Bug - godz. 16.00 (tu zatrzymaliśmy się na nocleg). Rano wyjazd o godz. 8.00 i dalej przez Ostrów Mazowiecką – Łomżę – Augustów - tu niemal 40 km prostej jak z bicza strzelił drogi przez Puszczę Augustowską w kierunku na Giby i przyjazd do Sejn około godz. 12.30. Przejechaliśmy ogółem 725 km. W Sejnach podejmuje nas sympatyczny gospodarz kwatery pan Janek. Okazuje się, że jest zarazem dzierżawcą jeziora, więc zezwolenie na wędkowanie mamy załatwione od ręki. Jedziemy za jego samochodem i po mniej więcej pół godzinie jazdy przez kilka wiosek jesteśmy na miejscu.
Kwatera nasza znajduje się w wiosce Podlaski, która jest prostu luźnym skupiskiem gospodarstw rozsianych pośród łąk i pól uprawnych. Kiedy pan Janek zaprowadzil nas nad jezioro, to stanęliśmy w niemym zdumieniu: Jezioro jak wyjęte z moich marzeń – nieruchoma tafla okolona szuwarami, w tle nie kończące się lasy, pomost, łódka zacumowana u brzegu i ... nic i nikt, jak szeroko okiem sięgnąć, słowem wymarzone miejsce na spędzenie dwóch tygodni z wędką w ręku.














Widok na jezioro z pomostem i łodzią, na drugim brzegu litewskie lasy.


Kilka danych o jeziorze Bałędź:
Powierzchnia okolo 53 ha, z tego okolo 35 ha w Polsce, gł. maks. 23 m, jezioro sielawowe, ryby: szczupak, sielawa, okoń, lin, krasnopióra, płotka, woda b. czysta.



Kwatera to nowy piętrowy murowany domek z poddaszem w odledłości około 80 m od jeziora, w domku trzy samodzielne pokoje z łazienką i ubikacją, TV, wspólna kuchenka na korytarzu – to na poddaszu, na parterze dwa samodzielne pokoje z łazienką i ubikacją, TV, dodatkowo jadalnia z kuchnią, TV, przy domku taras. Działka z domkiem bezpośrednio graniczy z Litwą! Granica dalej biegnie środkiem jeziora, ale to żaden problem, pan Janek załatwil nam także pozwolenie na wędkowanie po litewskiej części jeziora a więc pełny luksus.

















Domek nad jeziorem

Po wypakowaniu podstawowych rzeczy i zakwaterowaniu szybko popędzilem na pomost ze spiningiem, z drzącymi rękami zarzucilem i...

cdn.

Potok

niedziela, 23 stycznia 2011

Żyłka wędkarska

Żyłka wędkarska dla początkujących

Autorem artykułu jest Anna Jesienna



Łowienie ryb nigdy mnie szczególnie nie pociągało i śmiałem się z tych, którzy nazywali tę (bez)czynność dyscypliną sportu. Kolega poprosił mnie jednak kiedyś o pomoc w doborze żyłki. Dobry kumpel, nie chciałem odmawiać, bo często mi pomagał przy naszym wiekowym volkswagenie.

Zanim ruszyliśmy na poszukiwania, postanowiłem poczytać trochę na ten temat, żeby wiedzieć przynajmniej, o co pytać w sklepach wędkarskich.

Każdy szanujący się wędkarz dobiera akcesoria do rodzaju prowadzonego połowu. Także żyłka musi być do niego dostosowana. Do wyboru mamy zatem żyłki clear – przezroczyste, dalej – ciemnoszare, brązowe lub zielone. Te ostatnie, ze względu na barwę przypominającą wodorosty, dobrze jest wykorzystywać do połowu w zarośniętych zbiornikach. Jeśli woda jest (w miarę) czysta, wystarczy nam żyłka clear. Będzie niewidoczna dla mieszkańców wodnych toni.

Jeśli zamierzamy łowić na feedera, najlepiej będzie użyć żyłki brązowej, jak najbardziej przypominającej barwą dno zbiornika, na którym znajdzie się nasza przynęta. Połączenie koszyczka zanętowego z naszą wędką stanie się wówczas niezauważalne. Jak się dowiedziałem, w tej sytuacji warto wybierać żyłki o podwyższonej rozciągliwości.

Zainteresowały mnie żyłki w kolorze jaskrawożółtym. Nie bardzo rozumiałem, dlaczego podczas łowienia na morzu obowiązują inne prawa, a dokładniej: dlaczego żyłka w tym przypadku nie powinna mieć barwy zbliżonej do otoczenia wodnego. Zostawiłem sobie ten temat na rozmowę z kolegą – wędkarzem i postanowiłem jeszcze poczytać na temat stopni gładkości poszczególnych rodzajów żyłki. Muszę przyznać, że ta lektura zmieniła nieco moje wyobrażenie wędkarzy jako „facetów moczących kije”. Nie sądziłem, że ta prosta - jak sądziłem - czynność wymagać może tyle przygotowań i przemyślanych zakupów. Koledze chętnie pomogę, ale sam na razie do tego grona nie dołączę. Chyba że ktoś mnie zaprosi na połów na morzu...

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 20 stycznia 2011

Okoń na spinning

Sandacz jesienią – im zimniej, tym lżejszy zestaw

Gdzie szukać sandacza o tej porze roku i jakie zestawy stosować, to z pewnością pytanie, które nurtuje niejednego wędkarza. To, co udało mi się zaobserwować wśród innych wędkarzy, a co jest niestety podstawowym błędem przy łowieniu sandacza jesienią, to stosowanie zbyt ciężkich zestawów…

Gdzie szukać sandacza o tej porze roku i jakie zestawy stosować, to z pewnością pytanie, które nurtuje niejednego wędkarza. To, co udało mi się zaobserwować wśród innych wędkarzy, a co jest niestety podstawowym błędem przy łowieniu sandacza jesienią, to stosowanie zbyt ciężkich zestawów…



Gros wędkarzy wychodzi z niesłusznego założenia, że im późniejsza i zimniejsza pora, tym należy stosować „grubszy” zestaw. Wędka z ciężarem wyrzutu 40-50 g, do tego plecionka 10-12 kg, tymczasem, jak sam przekonałem się wielokrotnie, lepiej sprawdzają się lekkie zestawy – ciężar wyrzutu do 18 g, plecionka 3 kg, główka 10-15 g, wędka 2,10-2,40 m. Przynęty które otrzymamy w każdym sklepie wędkarskim - gumy średniej wielkości, jakieś 5-7 cm. Można z całą pewnością powiedzieć, że im później i zimniej, tym powinniśmy łowić delikatniej. Sam łowię tym sposobem, przekonałem do niego kolegów i osiągamy dzięki temu całkiem dobre efekty.



Potężne ryby można złowić naprawdę lekkimi zestawami, bo najbardziej liczy się umiejętność obchodzenia się z nią. I nie bójcie się, jeśli przy okazji weźmie sum – sam złowiłem ponad 60-kilogramowego na plecionkę 10 kg, co prawda zajęło mi to trochę czasu, ale się udało. Trzeba w takich sytuacjach kontrolować siebie, a nie rybę, bo wiadomo, że przez pierwszą godzinę nic nie zdziałamy. Liczy się cierpliwość.



Gdzie powinniśmy szukać sandacza o tej porze roku? Zdecydowanie głębiej, w przygłębieniach do 12 m. W ciepłe dni, jak ostatnio, sandacze często biorą już na głębokości 6-8 m, raczej przy spadach, pofałdowaniach. Np. nad Zegrzem, gdzie zdarza mi się często łowić, sprawdzone teraz sandaczowe miejscówki, to rejony przy starym korycie Narwii, lewa i prawa burta starego koryta rzeki – miejscowi wędkarze z pewnością wiedzą, o który rejon mi chodzi. Rzuty powinniśmy wykonywać wzdłuż burt, na głębokości 4-6 m, a łódź kotwiczymy na dole i prowadzimy przynętę z góry na dół. Warto celować również w różnego rodzaju krzaki, korzenie, nierówne, muliste dno, wszelkiego rodzaju przeszkody.



Inne sprawdzone miejscówki na tym łowisku, to rejon restauracji Białobrzegi, okolice hotelu, tzw. wyspa elektryczna oraz okolice zapory – idealne rejony z urozmaiconym dnem głębokości ok. 10 m. Warto sprawdzić i to już teraz, od 1 listopada strefa od mostu do 32 km, czyli okolic dzikiej plaży w Nieporęcie, będzie bowiem wyłączona z wędkowania ze względu na zimowanie ryb, a w szczególności sumów.

--
Stopka

Złota Rybka Wędkarski sklep internetowy 


Artykuł pochodzi z serwisu artykuly.com.pl - Twojego źródła artykułów do przedruku.

Opad i sandacz

Opad i sandacz

Autorem artykułu jest meps



Jak skutecznie łowić sandacza pomimo że jest to ryba dość trudna do złowienia. Odpowiedź jest prosta opad,technika trudna ale możliwa do do opanowania.


Opad to dość trudna technika gdyż wymaga od wędkarza ciągłej koncentracji i umiejętności (ryby nie wybaczają bylejakości szczególnie sandacz). Nie mniej można ją opanować i łowić z dobrym skutkiem. Przejdźmy zatem do technik:

1-opad klasyczny-wyrzut, blokada linki tuż przed wpadnięciem do wody, wybranie ewentualnego luzu i opad do dna. Kij trzymamy na wysokości wzroku następnie wykonujemy podbicie kołowrotkiem lub kijem i kołowrotkiem w zależności od łowiska (na rzekach ze średnim uciągiem wystarczy sam kołowrotek) i opad. Czynność tą powtarzamy aż do wyjęcia gumy, cały czas pamiętając by nie zostawiać luzu na lince (umownie plecionka lub żyłka). Podbijając można trochę pokombinować tzn. poderwać gumę gwałtowniej lub lżej. Można unieść ją wyżej i wydłużyć opad lub stosować krótki i agresywny opad, robiąc tzw. burzę na dnie. Stosując tą technikę można wymyślić cały arsenał sztuczek bo nigdy nie wiadomo co akurat może zadziałać zresztą większość wędkarzy ma swoje patenty, ale to wszystko zależne jest od pomyślunku i wyobraźni każdego z nas. Trzeba jednak pamiętać że kwintesencją tej techniki jest dobór odpowiedniej gramatury główki jigowej a na to nie ma na to gotowego przepisu ważne jest jednak by mieć dobry kontakt z przynętą. Podczas wędkowania warto co jakiś czas zmieniać główkę na inną o innej gramaturze (nie gumę tylko główkę).

2-szorowanie dna-Jest to bardzo prosta metoda nie mniej często bardzo skuteczna. Wykonujemy wyrzut i pozwalamy na opad (jak wyżej). Mając przynętę na dnie nie podbijamy jej tylko podciągamy ją do siebie kijem natychmiastowo wybierając luz. Tu też mamy pole do popisu naszej wyobraźni. Można podszarpywać gumę do siebie krótko i agresywnie imitując spłoszonego kiełbia, można przeciągać przynętę bardziej dostojnie lub wykonywać skoki dłuższe lub krótsze w zależności na co będzie chciał nasz drapieżnik zareagować.

3-piła-Jest to technika opadowa do łowienia ryb żerujących w toni. Stosuję ją często przy połowach nocnych. lecz nie tylko, świetnie się sprawdza w dzień na okoniu,dawno temu zauważyłem że często okonie te przez duże O żerują w toni a przy dnie siedzą pizdrygały (te mniejsze).Piła wygląda jak klasyczny opad, różni się jedynie tym że nie pozwalamy przynęcie opaść na dno,po prostu podrywamy przynętę tuż nad dnem wynosimy ją do góry i pozwalamy na opad. Przynęta w toni rysuje zęby piły. Tak jak w każdej innej technice jakie to będą zęby zależy tylko i wyłącznie od łowiącego, jego pomysłowości i wyobraźni.

---

meps


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Okoń z lodowej dziurki

Wędkarstwo - Łowienie pod lodem

Metoda łowienia z pod lodu przywędrowała do Polski z Rosji i szybko znalazła swoich zapaleńców.

Wędkarstwo podlodowe



Ponieważ łowi się siedząc lub stojąc dokładnie nad wyciętym otworem w lodzie, zbędne, a czasem wręcz niewskazane jest długie wędzisko. Stąd wędeczki podlodowe miewają wymiar raczej symboliczny bardzo mały. W użyciu są trzy główne metody: Spławikowa, na mormyszkę oraz błystki podlodowe.



Metoda spławikowa niewiele różni się od łowienia zwykłego, a na przynętę używa się najczęściej larw ochotki lub czerwonych robaków.



Mormyszka to typowo rosyjska metoda połowu. Ołowiana imitacja tego skorupiaka dennego stanowi przynętę której nie oprze się duży okoń. Często "doatrakcyjnia" się ją nakładając na haczyk larwę ochotki lub inną przynętę naturalną czy kolorowe gumki. Wprawia się ją w drgania przez odpowiednie poruszanie wędziskiem. Pomocna bywa przy tym elastyczna końcówka , zwana kiwokiem, a służąca zarazem jako sygnalizator brań, czasem też jako przelotka.



Błystki podlodowe maja rożne kształty. Łowienie polega na opuszczaniu i unoszeniu przynęty, a także nadawaniu jej najrozmaitszych innych ruchów, na ile ciasnota przerębla pozwala. "Brania odczuwa się ręką".



Kto lubi łowić w mroźną pogodę polecam te metody połowu, ale pamiętajcie że wejść można na lód gdy jego grubość wynosi minimum 10 cm. A jeżeli jest to możliwe to zabezpieczmy się sznurem asekuracyjnym lub innymi akcesoriami które można nabyć w sklepach wędkarskich.

--
Stopka

Jest możliwość podzielenia się swoimi informacjami i ciekawymi przygodami na forum wędkarskiego sklepu internetowego ZłotaRybka.



SERDECZNIE ZAPRASZAMY

Zespół ZłotaRybka

Artykuł pochodzi z serwisu artykuly.com.pl - Twojego źródła artykułów do przedruku.